Ileż można mieć jedno i to samo. Prane, suszone, prasowane i tak na okrągło od dwóch lat ? Nie ukrywajmy, że nie wyglądają po takim czasie fajnie, świeżo i przyjemnie. Skoro więc zaczęłam szyć, postanowiłam zabrać się za uszycie pościeli.
Bo tak jak pisałam tutaj, chcę pokoiku w którym wiele rękodzieła spod mej igły. Od serca, starannie i wyjątkowo. Pomalutku i do przodu, krok po kroku realizuję swe założenie.
Mała korzysta jeszcze z kołderki niby niemowlęcej, ikeowej ale jest serio duża i wystarczając nawet dla 2,5 latka, oraz z dużej poduch ikeowej. Poszewki ikeowe mają standardowe wzory, które mi nie pasowały albo kolorstycznie albo w ogóle. Wymiary w ogóle nietypowe, ze zmianą na wielką kołdrę jeszcze poczekamy, więc najlepiej było zabrać się za to samodzielnie.
Ostatnio u nas nocą wędrówki, "ja nie chcę spać" i inne. Może chociaż dzisiejsze zasypianie pójdzie łatwiej. Może noc całą ze wpaniałymi snami prześpi ? Zwłaszcza, że rower towarzyszy jej codziennie i śmiga na nim jak szalona, a rowery też na tkaninie. Fajnie gdyby pełnia księżyca nie postawiła jej na nogi środkiem nocy. Jutro dam znać, czy pościel ma magiczną moc ;)
A teraz zapraszam do pooglądania tego co powstało podczas drzemki mego łobuza.
Dla mnie jest pięknie, magicznie, klimatycznie. Chyba zakochuję się w połączeniach black & white. Wciąż kompletuję pokoik, przetawiam. Ciężko ogarnąć mi te skosy i wnęki. Ale dam radę :)
I jak, podoba się ?