Minus trzynaście

by - października 30, 2013

Drożdżami nie karmię, ciastem drożdżowym też nie, bo nigdy piec takiego nie próbowałam. A może czas najwyższy, bo chętkę bym na takie miała. Za to dzieci obojętnie ile i co zjedzą, rosną w oczach, rosną w nocy, albo jak kto woli - rozciągają je w krasnoludki, by następnego ranka psikusa wyrządzić mamie, zakręcić jej łezkę w oku i kazać wyjmować większe ubranka. Skąd ja to znam :)

Upływały kolejne tygodnie, miesiące. Wraz z nimi opanowywanie nowych umiejętności. Demonstrowanie rodzicom i samozadowolenie, no bo jakże by inaczej nie cieszyć się, że usiadła... raczkowała, stanęła, czy poszła.

Przecież to było wczoraj ! Jak to wczoraj ? Zwłaszcza spędzając większość czasu z nią wydawać by się mogło, że jako matka rejestruję wszystko i zapamiętuję. Nie prawda, bo nie da się ! Na szczęście są zdjęcia, do których warto i przyjemnie wracać, filmiki. Zerkam na nie z rozczuleniem, uśmiechem i masą ciepłych myśli i słów. 





Patrzę na nią i nie wierzę, że w weekend skończyła 21 miesięcy. Ma burzę włosków z blond loczkami. Nazywa mnie najpiękniejszym określeniem: MAMO, MAMUŚ. Zaczepia mnie swym wzrokiem, chwyta za dłoń i prowadzi by coś pokazać, by jej wytłumaczyć, by z nią być.

Wykonuje niemalże każdą moją prośbę, chyba że ma lenia i jej się po prostu nie chce. Nawet niespełna 2 latce się to zdarza również ;) Jest duszą towarzystwa. Moją towarzyszką, bo każde dnie spędzamy ze sobą nie nudząc się. 

Każdy poranek to obowiązkowe uśmiechy i tulaski w nieograniczonej ilości. Tylko, gdy energia ją rozpiera to czułości odskakują na bok. Woli wtedy skakać, turlać się, czy wpadać w me ramiona. Lubi mnie karmić, liczyć spineczki " raaaaas, raaaaas, raaaaas".

Gdy otwieram lodówkę, by upiększyć jej śniadaniową bułeczkę, słyszę "Bła, błaaa..... błaaaaa !". Zaczyna mówić, bo doskonale kuminkowałyśmy się i bez słów. Ale teraz gdy zauważa, że wszystko ma swoją nazwę... Od nowa wszystko jest ciekawe, od nowa warte poznania.

Już wie, że tata jeździ do pracy autkiem. Wie, że gdy nie jedzie w nocy, a rankiem trzeba biec do okna, na parapet z mamą i słać całuski, machając rączką. By tatuś miał mile rozpoczęty dzień. Potem pokazuje na samochody i woła " auuutko, auuutko.... tataaaa !". A gdy jej odpowiadam, że tatuś musiał pojechac do pracy, zarobić pieniążki... biegnie po telefon, przykłada do uszka i mówi "Ajooo, ajooo... tata ?! Ajuś, ajuś". Wtedy wykręcam numer, daję na głośnomówiący i rozmawiamy tak we trójkę.

Na zdjęciu Martyśka z 13 miesięczną różnicą. Ta sama miska. te same oczy. Ta sama MIŁOŚĆ :) 

Dziecko zmienia życie.
Nadaje mu wartości.
Pokazuje, jak małe rzeczy dają wielką radość.
Daje możliwość bezgranicznej i ogromnej miłości.

A czas nadal gna... 
W tej codziennej gonitwie, warto zatrzymać się, usiąść i wyściskać najmocniej.
Nawet bez słów. Ale poświecać czas tylko sobie wzajemnie.

Przeczytaj koniecznie

14 KOMENTARZY

  1. Piękne słowa!
    I mega różnica zdj. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sie zmienila:)cudna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale sie zmienila:)cudna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy10/31/2013

    Ale ona się zmienia :) śliczna dziewczynka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację, czas pędzi jak szalony. A Twoja córcia ma loki jak laleczka, coś przepięknego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo wiem, po kim ma te loczki. Ale są urocze :)

      Usuń
  6. Faktycznie się zmieniła, a loczki są przeurocze.
    Czas mija i trzeba się cieszyć z tego co się ma- masz rację!

    OdpowiedzUsuń
  7. gwiazdeczka! ale bardzo się zmieniła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj już nie mogę się doczekać, kiedy ujrzę moją kruszynkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nim się obrócisz, a będziecie razem :)

      Usuń
  9. eh....moja też tak szybko będzie rosła? ;)

    OdpowiedzUsuń