Matki jak chcą to potrafią ! - Drugi Kiermasz Dizajnu Dziecięcego w Żywcu.
Nie wiem jaki ze mnie kompan w ocenie innych, ale staram się zawsze dać 100% siebie. Lubię pomagać, towarzyszyć swoją obecnością, wyrazić swoje zdanie i poglądy. W zamian otrzymuję radość, możliwość rozmowy, nawiązania nowych kontaktów, ruszenia się z domu.
Już kilka tygodni temu, gdy Magda mi doniosła o czerwcowym Kiermaszu Dizajnu Dziecięcego, wiedziałam, że chcę tam być. Dzień przed jeszcze udało mi się dogadać szczegóły i ustawić wyjazd w towarzystwie Asi i Robalka. Sobotni dzień zapowiadał się więc wyśmienicie, do tego słoneczna pogoda wygrana jak na loterii.
Drugi Kiermasz Dizajnu Dziecięcego w Żywcu miał wspaniałą miejscówkę. Skwerek między parkiem, kawiarnią DeKaffe, a zameczkiem był bardzo urokliwym miejscem i bezpiecznym dla rozbieganych małych pociech. Po, lub w trakcie zakupów dzieci mogły udać się na warsztaty, malowanie Zdrojka, malowanie na szkle, stworzyć własny garnuszek, czy poćwiczyć jogę. Nawet były bańki od Zdrojkowych zwycięzców, które spory czas zabawiały maluchy. Zresztą ich uśmiech mówił sam za siebie.
Rodzice w tym czasie mogli napić się w pobliskiej kawiarni kawki, zjeść ciacho zerkając na swe pociechy uradowane zabawą. Słońce trzaskało i nie zamierzało przestać. Ramionka spiekłam ładnie.
Czekała tam przede wszystkim na nas wspaniała kobietka :) Jak zawsze pełna energii i dobrgo słowa. Początkowo zabiegana, ale znalazła końcowo i dla nas czas. Szło wreszcie pogadać, napić się zimnego, kojącego piwka, powygłupiać, a nawet wzruszyć. Emocje nie do opisania.
Babeczki, dziekuję za tą energię ! :*
W tym wszystkim i w blogowaniu wspaniałe jest to, że mogę poznać, a potem utrwalać znajomość z blogerkami, które z każdym takim spotkaniem stają mi się jeszcze bardziej bliskie. Zdecydowanie wolę uczestniczyć w zabawie, humorze i radości, niż wojować na słowa w aferach, których nazwa jest zawsze wyolbrzymiona.
Spacer w żywieckim parku to czysta przyjemność. Mnóstwo drzew, zieleni i cienia. Piękne miejsce do spacerów, przemyśleć, ukojenie czy sesji zdjęciowych. A w tym wszystkim piękny biały łabądek...
Na kiermaszu mnóstwo nowości zarówno w produktach jak i firmach, o których nigdy nie słyszałam. Zapoznałam sięz ich twóczością i jestem pod ogromnym wrażeniem. Zdarzyło mi się trochę wypytywać i tym samym zaspokajać swojaciekawość związaną z tworzeniem tych cudów.
Tak jak powtarzałam na kiermaszu, chciałabym móc mieć taki ogrom rcznie robionych rzeczy w domu. Zlikwidować tzw. gotowce sklepowe. Udekorować mieszkanie i oddać całkowicie swe serce hand made. A w końcu i tworzyć coś własnego.
Póki co pozostały mi wspomnienia i radość w sercu. Kolejne marzenia i lista zakupów. Może niewielka, ale ucieszy moją małą damę z pewnością. Upatrzyłam kilka rzeczy na teraz ale i na jesień, na miejmy nadzieję sezon przedszkolny. Cenowo jesteście wszyscy świetni ! Sieciówki odpadają i basta. Jakość za Wami przemawia i pomysł. Jak mam dostać gratis taką uprzejmość i życzliwość, którą mieliście ze sobą w Żywcu, to porzucam na amen pasażowe zakupy :)
Ze zdjęciami szału nie ma. Za dużo gadałam :D a za mało pstrykałam.
No ale wybaczycie mam nadzieję :)
Oragnizatorki z najmłodszą Niną (5tyg.)
No i my, matki blogerki :)
Kinderki i Robalki jesteście genialni w całej swej krasie !
Do zobaczyska wkrótce !