Nie warto czekać z realizacją marzeń
Pędzimy w tej naszej codzienności gnając do przodu. Tu szybkie kanapki do pracy, odprawienie dziecka do przedszkola, szybki makijaż wcześniej mimo zaspanych oczu. No co począć. Życie jest wymagające. Pewne obowiązki trzeba poczynić i basta.
Inaczej troszkę u bezrobotnej mamy. Jestem w domu i w 100% staram się zorganizować czas mej córce. Próbuję w tym czasie wygospodarować trochę czasu dla siebie. Czas, w którym będę mogła zebrać do kupy moje myśli pojawiające się przy obieraniu ziemniaków, myciu podłogi, czy spaceru z psem. Nie udaje mi się zawsze. Często jestem rozkojarzona, rozregulowana. Ale walczę każdego dnia by było nam wszystkim łatwiej. Bym mi było lepiej ze sobą samą.
Zasiedziałam się w domu i chciałabym zawiesić ten stan na korzyść aktywności, ciężkiej pracy, efektów i samozadowolenia wraz z dumą.Codzienne myśli zaowocowały zakupem maszyny i chęcią tworzenia czegoś własnymi rękoma. Na początek sama dla siebie. Jakoś wyrobić się w temacie trzeba, ale z czasem może zrodzi się z tego fajny projekt, który da siłę i wiarę w siebie. Pomysłów mnóstwo. Na pierwszy rzut poszedł mój wymarzony ciepły, mięciutki kocyk minky. Jestem nim zachwycona mimo mego krytycznego podejścia i kilku niedoskonałości. Ale właśnie taki jest wyjątkowy, spod mej igły. Dzisiaj czas na coś co ogarnie porozwalane zabawki wszędzie :) Pokażę jak się uda.
Moje ciało potrzebuje też odświeżenia. Zaniedbałam się i zdaję sobie z tego sprawę. Podejmowałam już kilka walk, dając za wygraną. Ale teraz, dzisiaj powiedziałam sobie dosyć. Ileż razy można zerkać w swe odbicie w szybie sklepowej z obrzydzeniem. Nie chcę tak żyć, nie chcę taka być. Podglądam i podczytuje osoby, którym walka przyniosła energię, uśmiech, siłe i poczucie własnej wartości. Czas przestać być obserwatorem. Zwłaszcza w kwestii zdrowego żywienia. O tym napiszę w kolejnym poście.
W macierzyństwie staram się być najlepsza dla mej córki i taka jestem. Pomimo potyczek, złości czy burczenia pod nosem, bo znowu muszę myć podłogę. Zapomniałam o sobie. Przecież moja córka nie chce mieć smutnej, niedowartościowanej mamy. Więc nie tylko dla siebie, ale dla niej chcę by zaczęło mi się chcieć. Bym mogła powiedzieć, odwaliłaś kawał dobrej roboty.
Nie warto czekać i odwlekać. Życie mamy jedno. A po co żałować później tego czego nie zdążyliśmy zrobić.
17 KOMENTARZY
trzymam kciuki za Ciebie. I za postanowienia i za to abyś w swojej przyjemności mogła znaleźć sposób na pracę w domu. :) Piękny kocyk.
OdpowiedzUsuńPiękny kocyk! Zazdroszczę, bo ja mam dwie lewe ręce. O sobie też dawno zapomniałam i chyba nie mam sposobu, by sobie przypomnieć...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dzisiejszy uszytek:)))))Baardzo:)))
OdpowiedzUsuńPS. warto uwierzyć w siebie:)))
trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTo było by najwspanialsze rozwiązanie. Dzięki :*
OdpowiedzUsuńSposób zawsze jakiś jest. Bo to co niemożliwe może stać się możliwe. Wiem co mówię :*
OdpowiedzUsuńNie puszczaj, bo zwalę na Ciebie jak nei wyjdzie :P
OdpowiedzUsuńNie no wierzę, że się uda :) innej opcji nie ma.
dziękuję!
OdpowiedzUsuńMoże masz rację, ale ja nie mam jakoś siły, motywacji...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Kochana ! A tak dla motywacji - gdy zobaczyłam Cię na spotkaniu pomyślałam sobie wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach w sieci ! <3
OdpowiedzUsuńEj, co to za słodzenie :P Wymusilam to tym wpisem chyba :D
OdpowiedzUsuńNie znamy się dobrze jednak z mych obserwacji i jednego spotkania :) doszłam do wniosku ze masz " łeb jak sklep" co sobie tam ustalisz w głowie i postawisz jako cel - to gnasz a potem widoczne ( jak na załączonym obrazku - kocyk ;) )
OdpowiedzUsuńDo tego Twoja pomocna osoba - Olu bardzooo mi miło, że Cię w koncu poznałam :)) Blankowa :)
Ja bym Ci musiała jakiś elaborat strzelić ile pozytywnego wniosłaś w ten jeden dzień i jak miło Cię wspominam. Po cichu liczę, że jeszcze się kiedyś spotkamy na dłużej by oddać się wariacjom i glupawkom jak przystało na matki wariatki <3
OdpowiedzUsuńDlatego i ja łapię marzenia i je realizuję, bo nie chcę później mówić, że czegoś żałowałam!
OdpowiedzUsuńKocyk Prima! !!!
OdpowiedzUsuńPodpisuję się rękami i nogami :) sama myślałam o zakupie maszyny, ale na to już wgl nie miałabym czasu. Za dużo czasu spędzam w pracy - niestety.
OdpowiedzUsuńTo co. Na dietę przechodzimy obie i oglądamy efekty na spotkaniu w Oświęcimiu? :D
Trzymam kciuki! :) Trzeba walczyć o własne marzenia!
OdpowiedzUsuń